Jak to jest, że kiedy człowiek sobie zaczyna coś w głowie prostować, układać i powoli osiąga pewien stopień komfortu, pomimo różnych zawiłości losu, nagle, jakiś drobiazg wybija go z rytmu i na jedną krótką chwilę odwraca wszystko do góry nogami.
Wczoraj poszłam na spacer, potrzebowałam kilku roślinek więc sobie poszłam, długie lata nie szłam tamtędy. No i kiedy tak sobie szłam i kiedy usiłowałam sobie przypomnieć jak dawno to było, to oczywiście też przypominałam sobie dlaczego tam wówczas szłam i olśniło mnie, że mój ówczesny nastrój przełożył się na na prawdę fajne fotki. tym fajniejsze, że trafiłam tam w „złotej godzinie”. Dodatkowo też patrzyłam wówczas na świat z zupełnie innej perspektywy. Takie tam sentymenty. Nie groźne, bez żalu, bez niczego – ot wspominki. Nic ponad to.
Dziś niedziela, z porankiem spokojnym po nocy, która nie należała do najdłuższych. Powiedzmy, że spokojnym porankiem, albo, że równie spokojnym jak miniona noc… Pobudka bez pośpiechu, acz wymagająca. Kawa. Hm i lekkie ścięcie. Czasem warto się zastanowić nim w niedzielny poranek włączysz media społecznościowe. Czasem może się okazać, że pokażą ci rzeczy, których nie chcesz oglądać, i które o dziwo nie powinny się wyświetlić. Czasem przeszłość walnie cię w głowę obrazami, których się nie spodziewasz. Czasem ta cała przeszłość weźmie ciebie z zaskoczenia, jakby sobie z ciebie drwiła, żartowała, a może po prostu jakby chciała ci przypomnieć, że już się wydarzyła, że była, że bez względu na to co i jak robisz dzisiaj, jej już nie zmienisz, nie cofniesz, nie wymażesz z pamięci. Nigdy jej nie wymażesz z pamięci. Zawsze część tej przeszłości będzie z tobą. Tak, jak pewnie za kilka lat dzień dzisiejszy będzie przeszłością, która wówczas będzie ze mną. Tym czasem, mam też wrażenie, że może też ta przeszłość po prostu pyta mnie po swojemu, czy jestem tu gdzie chcę być, czy o to mi w życiu chodzi.
Nie, dziś nie jest idealnie. Idealnie już było. Kiedyś. Przez chwilę. Dziś jest normalnie. W jakiś pokręcony sposób, ale normalnie. Bez fajerwerków i trzęsienia ziemi. Widać u mnie albo coś pokręcone musi być, albo jakiś pieprzony rollercoaster… rollercoasterów mam już dość, wole pokręcony spokój, nawet jeśli wszystko jest w nim inne, a może właśnie przede wszystkim dlatego, że wszystko jest w tym pokręconym spokoju inne. Może właśnie o to mi chodzi. Niech tak zostanie.